Za nami kolejne szkolenie z cyklu WaterTrekking, czyli trekking połączony ze spływem rzeką, przy użyciu Packraftów.
Co to jest packraft?
Packraft to ultralekki ponton, przystosowany do spływów rzekami o zróżnicowanym poziomie trudności. Można nimi pływać rzekami z białą wodą (rzeki górskie), jak również rzekami o spokojnym nurcie usianymi wieloma przeszkodami. Packrafty umożliwiają przemieszczanie się drogą wodną z plecakiem, rowerem, a nawet w dwie osoby. Wszystko zależy od rodzaju packrafta i naszej wizji wyprawy.
Cel wyprawy: Szkolenie WaterTrekking
Rzeka: Pilica
Rodzaj wyprawy: Watertrekking
Czas: Jesień
Misja: Nocny Spływ
Umiejętności:
Czytanie wody, Asekuracja partnera na wodzie, Podstawowe Środki bezpieczeństwa podczas spływu packraftem, Podstawowe elementy, ratownictwa na spływie, Przygotowanie do spływów nocnych w parze, Zaawansowane umiejętności pływania packraftem na rzece, Techniki komunikacji podczas spływu nocnego,
Wyprawa rozpoczęła się w piątek, w miejscowości Maluszyn, jest to mała wieś w województwie łódzkim w powiecie radomszczańskim.
Około 2,5 km od głównego nurtu Pilicy znaleźliśmy przyjemny ciepły i w miarę suchy las sosnowy, w którym założyliśmy pierwszy obóz.
Przy świetle ogniska omówiliśmy, główne założenia wyprawy, ustaliliśmy godzinę startu, nasz cel oraz zasady bezpieczeństwa na wodzie. Wszyscy uczestnicy wyprawy nie pierwszy raz uczestniczyli w szkoleniach organizowanych przez LifeTrip, dlatego mogliśmy od razu przejść do założeń szkolenia, bez omawiania takich elementów survivalu jak psychologia przetrwania, czy rozpalanie ognia, które podczas jesiennych i zimowych wypraw outdoorowych mogą uratować nam życie. Wyobraź sobie sytuację, że jesteś z partnerem wyprawy na wodzie, nieoczekiwanie jeden z Was wpada do niej, temperatura powietrza 3’C wieje wiatr. Hipotermia to kwesta minut, w takiej sytuacji nie można zastanawiać się nad tym, jak rozpalić ogień, czym i gdzie. W sytuacji awaryjnej musimy wiedzieć jak działać i powinno to być zachowanie machinalne, wyuczone i bez zastanowienia.
Zbudziliśmy się o świcie, omieceni rześkością porannego powietrza. Naszym oczom ukazało się magiczne miejsce, sosnowy las okazał się lasem mieszanym, spowitym różowymi klonowymi liśćmi.
Obfite śniadanie, kawa plujka, ponowne omówienie zasad bezpieczeństwa, i ruszyliśmy w drogę. Przed nami 2,5 km marszu na azymut przez las (poza szlakami) jak zawsze z LifeTrip ;) droga choć krótka, nie była łatwa, musieliśmy przedrzeć się przez zarośla, kanały melioracyjne ;) powalczyliśmy trochę ze strzyżykami (sarniak, mylony często z kleszczem) aż w końcu po przejściu terenów zalewowych, z wysokimi na 2 metry trawami, dotarliśmy nad brzeg Pilicy.
Pogoda nas trochę rozpieściła, polska złota jesień, ogrzała nasze packrafty do temperatury około 15’C. Zajęcia rozpoczęliśmy od poprawnego wodowania packraftów z wysokiego brzegu. Gdy wszyscy znaleźli się na wodzie, rozpoczęła się zabawa.
Utrzymanie packrafta na wodzy, nie należy do najłatwiejszych umiejętności, dlatego podstawą jest opanowanie, takich elementów jak hamowanie, skręcanie, utrzymywanie prędkości, pływanie w parze, obracanie się, ucieczka, ratowanie osoby w wodzie, holowanie poszkodowanego. Te i wiele innych technicznych elementów pływania packraftem, zostało przećwiczone na pierwszym10 km odcinku rzeki.
Spływ nocny, do jakiego przygotowywałem grupę, wymaga od każdej osoby ogromnej pokory, odpowiedzialności,
a przede wszystkim myślenia. Musimy być niezmiernie czujni, myśleć o partnerze, komunikowac się. Znajomość zasad spływów nocnych potrafi zniwelować niebezpieczeństwo do minimum, jednak zawsze zostaje jakiś procent na sytuacje nieprzewidziane. Dlatego trzeba dobrze się bawić, ale z tyłu głowy być czujnym i odpowiedzialnym.
Rzeka nocą wydawać się może uśpiona, wręcz zdaje się, jakby nieruchoma, spokojna i przyjemna. Nic bardziej mylnego. Rzeka niestrudzenie z tą samą siłą co za dnia, prze przed siebie, przenosi miliony litrów wody, powala drzewa, wybiera brzegi. Tak samo jak za dnia, rzeka nocą tworzy wiry, ukrywa pod taflą wody przeszkody, takie jak gałęzie powalonych drzew, ostre kamienie. Znad tafli niczym niezmąconej wody, wystają gdzieniegdzie ostre jak brzytwy gałęzie zaostrzone przez bobry, czekające aż wpłyniesz na nie packraftem, aby wciągnąć cię pod wodę wraz z całym sprzętem.
Dlatego tak ważne jest bezpieczeństwo, rozwaga i znajomość podstawowej wiedzy związanej ze spływami nocnymi. Nie ukrywam, że warto, planując taką wyprawę, wziąć z sobą wykwalifikowanego instruktora z doświadczeniem
w tego typu spływach.
Pilica jest spokojną rzeką, piękną o każdej porze roku. Nieopodal spotkać możemy pasące się na łąkach konie, krowy. Nocą w rzece możemy zaobserwować ciężko pracujące bobry, wyskakujące z wody niczym delfiny z morza. Plusk takiego bobra może czasem zaskoczyć, a nawet wystraszyć. Pilica jesienią ma coś jeszcze, czego nie znajdziemy tu w sezonie kajakowym. Rzeka jest cała tylko dla nas ;) dlatego, jeśli szukasz ciszy i spokoju, znajdziesz ja na Pilicy jesienią lub zimą, jeśli na rzece nie ma kry.
Jesteś pewnie ciekaw i zastanawiasz się, nad sprzętem, jaki trzeba posiadać do spływów jesienią i zimą? Czytając fora lub artykuły o tematyce kajakowej, spotkamy się z teoriami, mówiącymi, że zimą pływamy tylko w suchych skafandrach, ocieplaczach. Pianki neoprenowe minimum 6mm. Cena takiego sprzętu może nas skutecznie odstraszyć od organizowania spływów jesienno-zimowych. W tym miejscu pojawiamy się My ;) zespół szkoleniowy LifeTrip, który na własnej skórze testuje różnego rodzaju rozwiązania niskobudżetowe. Na szkoleniach pokazujemy, że wystarczy znajomość swojego ciała, odpowiedni trening, umiejętność zachowania się w danej nieprzewidzianej sytuacji, i możemy ruszać ku przygodzie z tym co znajdziemy w naszej szafie.
O godzinie 18:00, gdy słońce zaszło za horyzont, delikatne mgły spowiły koryto rzeki, unosząc się na niezmąconej niczym tafli wody wyruszyliśmy ku prawdziwej przygodzie z adrenaliną.
Może Ci się wydawać, że nocny spływ nie niesie ze sobą nic ciekawego, nic bardziej mylnego. Nocny spływ pokazuje nam jak bardzo uśpione są na co dzień nasze zmysły. Podczas nocnego spływu, uczymy się korzystać z węchu, odczucia ciepła na twarzy. Słuch staje się radarem, oczy przestają widzieć kątowo, barwy stają się nieważne, wzrok skupiony jest wybiórczo na danym paśmie rzeki, oświetlonym przez snop latarki. Zmysły atakowane są kakafonią uśpionych w dzień bodźców. Ciężko jest opisać to słowami, tu trzeba ruszyć na taką wyprawę i na własnej skórze odczuć dreszcz chłodu, jaki niesie ze sobą rzeka nocą.
A wiesz, że rośliny nocą pachą inaczej?
Podczas nocnego wyzwania zmienialiśmy co kilka kilometrów prowadzącego, czyli osobę odpowiedzialną za wypatrywanie przeszkód na wodzie. Dzięki bezustannej komunikacji orientowaliśmy położenie każdej osoby względem prowadzącego. Szczegółowo przydzielone pozycje musiały być non stop kontrolowane. Niedopuszczalne było oddalenie się kogokolwiek z ekipy na odległość większą niż 10 metrów (dystans utrzymywany przy dobrej widoczności w świetle latarek).
Warto wspomnieć w tym miejscu o odczuwaniu temperatury przez nasze organizmy. Podczas zajęć dziennych, nikt nie zgłaszał nadszarpnięcia komfortu termicznego, oczywiście warunki mieliśmy doskonałe, z nieba lały się ogrzewające nasze ciała promienie słoneczne. Delikatne podmuchy wiatru nagrzane były przez słońce, więc i tu otrzymywaliśmy dawkę ciepła. Woda utrzymywała temperaturę 9’C co powodowało marznięcie dłoni zmoczonych przez wiosłowanie, oraz stóp schowanych pod pokładem packrafta. W nocy sytuacja zmieniła się o 180’, temperatura powietrza spadła do około 5’C, wilgotność wzrosła o około 30% (dane zgodnie ze stacjami pogodowymi) wiec nasze odczucia termiki znacząco wskazały na spadek komfortu. Z każdą kolejną godziną spływu intensywniej marzyliśmy o ciepłym i miłym obozowym ognisku.
Materiał archiwalny - zimowy spływ packraftemami Warmia (szkolenie)
Nocny spływ trwał dokładnie 6h, w tym czasie pokonaliśmy 22km rzeki., dopływając do miejscowości Przedbórz, gdzie założyliśmy drugą bazę. Przemarznięci, zmęczeni ciągłym wypatrywaniem przeszkód, obolali od ciągłego wiosłowania, utrzymywania pozycji względem innych uczestników wyprawy. Z rozkoszą zdjęliśmy z siebie przemoczone rzeczy, rozbiliśmy obóz i około pierwszej w nocy po obfitej kolacji, ruszyliśmy ładować wyczerpane baterie.
Poranek przywitał nas miłą i ciepłą nutą, zostało nam tylko wyczyścić packrafty, spakować sprzęt do samochodów i ruszyć do domu planować kolejną wyprawę, kolejne szkolenie ;)
Comments